Przez cały ten czas nie mogłam oderwać od niego wzroku. Przyciągał mnie do siebie, niczym magnes, od tak długiego czasu zaprzątając myśli. Nie było nocy, podczas której widmo jego postaci nie pojawiałoby się w sennych marzeniach najpierw nastolatki, potem już dorosłej kobiety. Tylko dzięki niemu udało mi się przetrwać najgorsze chwile, przywołując wspomnienia o promiennym uśmiechu, bystrym spojrzeniu dwukolorowych oczu i tak miłym zapachu. Kochałam go od naszego pierwszego spotkania, jeszcze wtedy nieświadoma tego, czym było to przyjemne łaskotanie w brzuchu, ni serce przyspieszające swój bieg za każdym razem, gdy znalazł się bliżej mnie.
Jako jedyny mógł bezkarnie naruszać przestrzeń osobistą głowy egzotycznej potęgi.
Jako jedyny mógł zamykać ją w swoich ramionach.
Jako jedyny mógł muskać jej usta.
Jako jedyny mógł ją posiąść.
Jako jedyny mógł muskać jej usta.
Jako jedyny mógł ją posiąść.
Przygryzłam wargę, gdy róż zabarwił blade policzki na samo wspomnienie wydarzeń sprzed prawie dwóch lat. Tej jednej nocy, po której siły sprzymierzeńca miały powrócić do Eriwall, niejako podpisując wyrok śmierci na miliony istnień. Gęsty las, skrywający parę kochanków przed ciekawskim spojrzeniem reszty świata. Dwójka Vedali splecionych w tańcu miłości i pożądania. Oddałam się mu bez reszty tam, na niewielkiej polanie, ledwie mieszczącej mnie i Rowana. Uniosłam kąciki ust, plecami opadając na miękką pościel. Jak dobrze, że nie mógł mnie teraz zobaczyć. Nie w takim stanie, jeszcze nie. Wstyd nie pozwalał mi na żaden zdecydowany ruch w stronę jasnowłosego, choć ciało wręcz wrzeszczało, gdy tylko czułam przyjemne ciepło bijące od gwardzisty. Znienawidziłby mnie do reszty, widząc jasne pręgi, dziesiątki wybrzuszeń, znaczących przestrzeń od pępka w dół. Jedyne dowody tego, co stało się zaledwie kilka miesięcy temu.
Już więcej nie spojrzy na ciebie, jak na kobietę...
Może miałeś rację, Helevornie. Skoro sama unikałam swego odbicia w łazienkowym lustrze, to dla Gabrijela tym bardziej wydałabym się okropna. Wszystko było dobrze. I tak powinno pozostać. Powinnam grać rolę wdowy pogrążonej po stracie najbliższych. Tragiczną królową, bestialsko pozbawioną potęgi. Wzrok wbiłam w drewniany sufit, jakby miał pomóc mi w walce z samą sobą.
— Jesteś tak żałosna...— Z moich ust wyrwał się szept balansujący na granicy słyszalności.— Minęło tyle czasu, a ty nadal nie potrafisz pokonać demonów z przeszłości.
— Jesteś tak żałosna...— Z moich ust wyrwał się szept balansujący na granicy słyszalności.— Minęło tyle czasu, a ty nadal nie potrafisz pokonać demonów z przeszłości.
GABRIJELU? Chaos.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz