Nagły podmuch poderwał w górę poły materiałów, ukazując jasne, smukłe nogi ukochanej, ale też przez chwilę ranę na moim boku. W duchu miałem nadzieję, że ta niczego nie zauważyła i, jak gdyby nigdy nic, wkradłem się z panienką na salę balową. Bynajmniej nie dlatego, by oddać się tańcu, a by przemknąć między wirującymi parami. Festiwal miał trwać jeszcze kilka dni. Stąd postanowienie, że jutrzejszego wieczoru przybędę tu wraz z nią, jako partnerką. Teraz jednak wędrowałem z Czarną Damą przez chłodne korytarze i przytulałem ją do swojej piersi, by zapewnić choć krztę ciepła. Z ulgą zauważyłem, że na jej twarzy maluje się uśmiech. Uśmiech, do którego tęskno mi było tyle czasu, i uśmiech, dla którego straciłem głowę. Na samo wspomnienie miłych chwil, spędzonych na wspólnym wpatrywaniu się w gwiazdy i wzajemnym wrzucaniem się do wody, kąciki ust mimowolnie się podniosły. Jednak wzrok służki przywrócił mnie do teraźniejszości. Chcąc umknąć oczom szlachty, a przede wszystkim apodyktycznego kuzyna panienki, skręciłem nagle w prawo– pozornie wprost w ścianę, skrytą za srebrną kotarą. Jednak nie uderzyłem z jasnowłosą w mur. Wręcz przeciwnie. Znaleźliśmy się w korytarzu, dawno zapomnianym zarówno przez mieszkańców zamku, jak i samego władcę. Zaskoczenie w spojrzeniu Desiderii sprawiło, że z moich ust wyrwał się cichy śmiech.
– Korytarz prowadzi wprost do wschodniego skrzydła. Pamięta o nim tylko kilka osób. W tym ty, od tego momentu – wymruczałem cichutko, wprost do jej ucha. – Jest do niego parę wejść. Więc jeśli kiedyś chciałabyś wymknąć się do mnie niezauważona..
Kończąc wypowiedź uśmiechnąłem się znacząco do ukochanej, jakby pozwalając jej na zobaczenie tego oczyma wyobraźni. Może mi się wydawało, ale chyba dostrzegłem wtedy nikły rumieniec na jej policzkach..
Stopą odsunąłem gruby, ciemny materiał zasłony, nie martwiąc się o ewentualnych świadków. No, przynajmniej nie na tym piętrze. Szybkim ruchem wyszedłem z jasnowłosą na korytarz, jeszcze ją nieco podrzucając, by poprawić chwyt. Dopiero wtedy ruszyłem spokojnym krokiem ku znajomym drzwiom, dokładnie naprzeciw kotary.
– Czyń honory, moja miła – wyszeptałem, głową wskazując na klamkę. – Klucz jest w kieszeni.
DESIDERIO? ( ͡° ͜ʖ ͡°)