„Różnica pomiędzy wielkimi ludźmi a innymi polega na tym,
że wielcy ludzie tworzą aktywnie swoje życie,
podczas gdy pozostali poddają się temu,
co przynosi im życie,
pasywnie czekając na to, gdzie ich poniesie.
Różnica pomiędzy nimi to różnica
pomiędzy życiem w pełni a zwykłą egzystencją.”
Michael E. Gerber
MOON DARA INTERFECTOREM
KOBIETA O SMUTNYCH OCZACH
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
„Posoka opada na ziemię łaknącą życiodajnego deszczu. Rozbryzguje się, zalewając puste skorupy, niegdyś należące do dusz Vedali i wrogich im ludzi. Broczy stalową zbroję jasnowłosej wojowniczki, skapując z niej powoli, leniwie. Kałuża dociera do pantofelków pięknej nieznajomej. Ta wyciąga ręce przed siebie, ujmując delikatną twarz Dary, szepcząc niezrozumiałe słowa. Przepełnione bólem, lękiem i żalem. Szesnastolatka wyłapuje jedynie kilka z nich, wypowiedzianych we wspólnym. Wwiercają się w jej pamięć, zostając granicą pomiędzy jej śmiertelnym bytem, a początkiem nowego życia. Od dziś będziesz czuć to, co oni. Aż po wieki...- tak brzmi przekleństwo rzucone na ludzkie dziewczę.”
LIST MOON DO RODZICÓW | 20 DZIEŃ ROKU SŁOŃCA
Skryta pod białym, lnianym welonem kroczy przez Istari Atan. Dziewczę będące jednocześnie życiem i śmiercią. Suknia zdobiona błękitem obija się o łydki, gdy zwiastunka kontynuuje swą niekończącą się podróż do wieczności. Owiano ją legendą, namalowano obraz złożony z tysięcy plotek, pogłosek i opowieści wiejskich bab, straszących niegrzeczne dzieci. W prawej ręce dzierży kostur z sosnowego drewna, w połowie przewiązany barwnymi wstążeczkami. Przybycie jej oznajmia cichutki dźwięk dzwoneczka, od lat niezmiennie trwającego u kostki, zawieszonego na plecionym łańcuszku. Pamiątka z czasów wczesnego dzieciństwa, jedyny dowód jej ludzkiego pochodzenia, obalający mit o zagubionej duszy. Pojawiwszy się w mieście najczęściej milczy, zachowując kamienny wyraz twarzy. Jej osoba przywodzi na myśl jedną z greckich bogiń- osobliwe piękno łączy się z czymś trudnym do określenia, wywołującym niepokój u towarzyszących jej istot. Może to przez oczy, przywodzące na myśl nieskończoną toń wzburzonego oceanu? Wiecznie wyrażające przygnębienie, załzawione, kontrastujące z błogim uśmiechem, uspokajającym tonem, jakim zwykła przemawiać.
Prosty lud zapomniał o jej imieniu, nazywając ją po prostu Kobietą o Smutnych Oczach. Przekonani o świętości jasnowłosej, otoczyli ją czcią równą tej zarezerwowanej dla półbogów i wysłanników. Zjawia się wszędzie tam, gdzie błagają o ratunek. Wsie, miasta, nie raz nawet siedziby władców. Królowie zapraszali ją do swoich posiadłości, by pomogła w odratowaniu ich pierworodnych. Lecz istnieją i tacy, którzy ochrzcili Moon mianem Księżycowego Demona, gdy nie zdołała uzdrowić najbliższych, czy żołnierzy zmasakrowanych na wojnie. Czując ohydną woń śmierci, jej oczy zalewają się gorzkimi, krwawymi łzami. Ciało z ludzkiego niekontrolowanie przemienia się w postać nadnaturalną, której ta tak bardzo się wstydzi. Zrozpaczona- nie panuje wtedy nad własnymi emocjami, dając ponieść się bólowi zmieszanemu z żalem do okrutnego świata. Lament banshee niesie się kilometrami, a wraz z nim i istota, która kończy żywot nieszczęśników go słyszących. Przekleństwo, dzięki któremu otrzymała dar długowieczności. Płacę za grzechy z przeszłości, zwykła tłumaczyć, za cierpienie mężów i rodzin ich pozbawionych. Za każdego z zabitych moimi własnymi rękoma. Winnych i tych nieskalanych.
Posiada dodatkowy zmysł, ostrzegający ją przed nadciągającymi niebezpieczeństwami, ale też o agonii drugiego Vedali. Za każdym razem serce kobiety rozrywane jest na coraz to mniejsze kawałeczki. Dopiero co zrośnięte rany na duszy otwierają się, niszcząc uzdrowicielkę od środka. Jednak ta baty przyjmuje z pokorą, dumnie wypinając pierś, przypominając dawną wojowniczkę o złotych włosach. Lata rzucone w kąt zapomnienia powracają do niej nie tylko we śnie, ale i na jawie. Darze nie udało się wyplenić wielu nawyków z czasów życia przepełnionego adrenaliną, miesiącami spędzonymi na zbrojnych potyczkach. Wyprostowana niczym strzała, unosząca głowę z wyższością. Od zawsze robiła na przekór wszystkim i wszystkiemu. Najpierw jako zwykła, ludzka małolata z ogromnym talentem do wojaczki, potem jako upadła istota niosąca życie, wybawienie od cierpienia, pomimo piętna rasy. Podróżniczka, zachwycona złudnym pięknem otaczającego ją świata. Każde z odwiedzonych miejsc umieszcza w maleńkim dzienniczku, ołówkiem odwzorowując szczegóły tego, co dano jej ujrzeć.
Nauczona szanować każdego, bez względu na to, jakie błędy popełniła dana osoba, czy jak paskudny miałaby charakter. Z drugiej zaś strony zaufanie u niej jest pojęciem względnym, wręcz kolejnym z pustych słów, wymyślonych tylko po to, by manipulować prostym ludem. Nigdy nie była w stanie obdarzyć nim samej siebie, nie mówiąc już o poznanych przez nią osobach. Bowiem, jak zwykła mawiać, niczym nie różnimy się od zwierząt.
Kolejnym z powodów opuszczenia przezeń domu rodzinnego jest właśnie cierpienie, którego prędzej czy później doświadczają jej bliscy. Porzuciła ich z miłości i troski, pozostawiając po sobie jedynie pustą komnatę oraz listy. Pisuje je raz na miesiąc, wysyłając nakrapianą gołębicę, by dostarczyła je baronostwu Interfectorem. Długie, w których spisuje wszystkie wydarzenia, zapewniając przy tym, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Chwytam dzień, papo, mamo- dodaje na sam koniec- Vedali nie są tacy źli, uwierzcie mi. Kiedyś was odwiedzę. Ale jeszcze nie teraz, mam kilka spraw do załatwienia. Maleńkie kłamstwo powtarzane od lat, a za nim kryjący się lęk przed ujrzeniem dwójki arystokratów po tak długiej nieobecności. Przed rodzicami nie obroni się sztyletem trzymanym u pasa, ni rozmaitymi specyfikami. Wtedy pozostaną jej jedynie słowa wytłumaczenia, wysłuchanie ich krzyku, bezpodstawnych oskarżeń. I to przeraża ją bardziej, niż perspektywa śmierci z rąk bandytów. Powstrzymuje się od powrotu do ojczyzny, lecz nocami snuje plany co do tego.
Marzenia o zjednoczeniu rodu Interfectorem, ale też o założeniu własnej rodziny. Nie o romansie, niczym z opowieści, którymi usypia się najmłodszych. Skrycie pragnie odnalezienia mężczyzny na tyle odważnego, żeby pokochać tę tragiczną istotę. Zamknąć w objęciach, by nareszcie poczuła się bezpieczna, ważna dla drugiego człowieka, potrzebna. Nie z powodu jej osobliwej umiejętności. Sama zdołała zapałać mocnym uczuciem do panicza, użyczywszy mu własnej krwi. Od tamtego pamiętnego dnia minęło wiele lat, wszak wtedy byli jedynie marnymi podrostkami, pozostawionymi samym sobie. On- chłopiec z sierocińca, wiecznie mający pod górkę. Ona- zagubiona w nowym dla niej świecie, zmuszona do zostania wychowanką starej medyczki. Pomimo przeciwności losu, ich przyjaźń trwa po dziś dzień. Niezmienna, wciąż polegająca na wzajemnej pomocy i łamaniu niepisanych zasad. Przy nim Moon zmienia się nie do poznania. Zazwyczaj opanowana, profesjonalna i zdystansowana do otaczającego ją towarzystwa, wizytując u Anzaia na nowo staje się nastolatką- czerpiącą radość nawet z najmniejszych rzeczy. Jednak z własnej woli, ignorując podszepty głupiego serca, ogranicza się do tych nielicznych nocy spędzonych z nim w niewielkiej izbie nad karczmą. Nie oczekuje niczego więcej, znając cenę dłuższego przebywania w obecności banshee.
Tak właśnie brzmi cała prawda o sławnej Kobiecie o Smutnych Oczach- zjawiającej się znienacka, całą swoją postacią przywodzącej na myśl zagubioną duszę, poruszającej się bezszelestnie po kamienistych drogach, rozpływającej się niczym poranna mgła. Tej, o której obecności oznajmia ledwo słyszalna melodia dzwoneczka u kostki, stukanie kosturem o nierówną nawierzchnię.
Tak właśnie brzmi cała prawda o sławnej Kobiecie o Smutnych Oczach- zjawiającej się znienacka, całą swoją postacią przywodzącej na myśl zagubioną duszę, poruszającej się bezszelestnie po kamienistych drogach, rozpływającej się niczym poranna mgła. Tej, o której obecności oznajmia ledwo słyszalna melodia dzwoneczka u kostki, stukanie kosturem o nierówną nawierzchnię.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
KONTAKT: Korra10 [HW] | Tenebris [DG] | moonwilczycaksiezyca@gmail.com
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz