wtorek, 29 maja 2018

"Wyuczyli cię, syneczku, ziemi twej na pamięć..

..Gdyś jej ścieżki powycinał żelaznymi łzami.
Odchowali cię w ciemności, odkarmili bochnem trwóg,
przemierzyłeś po omacku najwstydliwsze z ludzkich dróg.."
K. K. Baczyński, "Elegia o chłopcu polskim"


GABRIJEL ROWAN WHITEHORN 
24 LATA ♰ ERIWALL  FAE  HETEROSEKSUALNY  PEWNA DAMA ZAPRZĄTA JEGO UMYSŁ OD KILKU LAT  WOLNOŚĆ [PÓŁ-FAE]; RISE [FAE]  WŁADZA NAD POWIETRZEM  AESANEL ♰ KRÓLEWSKI GWARDZISTA





  Narodzony przed dwoma dekadami, ostatniego dnia pierwszego miesiąca. Matka nazywała się Aelin, ojciec Rowan. Po nim odziedziczył drugie imię. Pamięta biel jej włosów i jego różnokolorowe tęczówki. Reszta osnuta jest mgłą tajemnicy, którą dzielnie, wraz z nim, odkrywa siostra – jedyna rodzina, która mu została, i o której zarazem wie. Do tej pory dowiedział się, że ojciec odszedł na wojnie toczącej się 20 lat temu w Silverlea. Po tym wydarzeniu związała się z paniczem D'Rae, papą Insomnii. Obydwoje zginęli w morskiej wyprawie, kiedy Whitehorn miał 15 lat. Wtedy jego pamięć zniknęła, zostawiając po sobie jedynie strzępy. Znaleziono go przemarzniętego na stołecznych ulicach Eriwall. Dobroduszna dama dworu dała mu schronienie w zamkowych komnatach, a król, widząc w nim potencjał, przydzielił go do gwardii. Oczywiście lata treningu zrobiły swoje, a panicz raczej budzi respekt – 197 centymetrów wzrostu i 73 kilogramy wagi zbudowały z niego postawnego mężczyznę. Cztery lata później przypadkowo spotkał swoją siostrę. Kilka dni po poznaniu młodej panienki D'Rae, na jego twarzy pojawił się tatuaż, biegnący od lewej skroni, przez pierś, aż po łopatki. Ma symbolizować wszystkich tych, których stracił. Począwszy od swoich rodziców, na poległych przyjaciołach kończąc. W postaci Fae [która zresztą wyróżnia się na tle pobratymców] mierzy sobie 207 centymetrów. Czarne linie zmieniają swoje położenie, kształt i kolor – miast na boku twarzy, pojawiają się na czole w postaci słońca, a także pod dolnymi powiekami. Barwą dopasowują się wtedy do złotych, świecących oczu. Pręgi ukazują się także na dłoniach panicza i jego piersi, układając się we wszelakie zawijasy. Podczas przybrania nadnaturalnego ciała, jego moc znacznie się zwiększa – może sobie pozwolić na więcej. Jednak wprost proporcjonalnie rosną tego konsekwencje. Ukazują się kilka, kilkanaście godzin po walce, kiedy adrenalina opada, a organizm dosięga zmęczenie. Zdarza mu się nagła utrata przytomności na parę dni. Mimo tego nie waha się na użycie mocy, jeśli ma tylko szansę kogoś tym ochronić. W jego kodeksie nie ma mowy o krzywdzeniu kobiet, dzieci, czy starców. Nawet, jeśli zagrożone byłoby jego życie, może ograniczyć się jedynie do spętania ich. Ma swoje wartości, o które dba od 9 lat – nie ocenia człowieka po jego majątku, czy jednym głupim błędzie. Każdemu daje drugą szansę, acz tą ostatnią, trzecią – tylko nielicznym. Nauczył się bowiem, że nie warto nadużywać zaufania. W każdym z osobna drzemie dobro, ale i zło. I on sam też nie jest święty, jak mogłoby się wydawać. Nie wykonuje bezsprzecznie rozkazów. Jeśli ma jakieś pytania – śmiało je zadaje, nie bojąc się wyśmiania. Gardzi fałszywymi ludźmi, którzy potrafią tylko i wyłącznie wykorzystywać człowieka, nie dając mu w zamian nic. Nawet krzty ciepła; zaufania, które każdy bliski powinien otrzymać i oferować. Poza tym, stracił ich już zbyt wielu. Bratobójcze walki, kiedy młody Whitehorn miał dopiero osiemnaście lat. Wtedy po raz pierwszy przyszło mu skrzyżować miecz z osobą, którą znał, szanował i lubił. Stali po dwóch stronach barykad. Gabrijel – królewski gwardzista; jeden ze strażników, chroniący najważniejszą osobę w kraju. Przeciwko niemu Aedion – przywódca buntu, chcący zrzucić z tronu Króla Falenina B'Lurperga IV, ówczesnego i teraźniejszego władcę Eriwall. Zmuszony był do zadania mu ostatniego ciosu. Stąd również i jego imię znajduje się na tatuażu, zapisane w Starożytnej Mowie – języku pradawnych Fae, w który pomaga mu się zagłębiać Insomnia. Na jego twarzy powinna pojawić jeszcze jedna linia, ważniejsza od wszystkich. Jednak nawet nie zdążył go poznać. Powiedziano mu, że miał dwa dni, gdy zginął. Miał twoje oczy.. – wyszeptała do niego Czarna Pani, gdy ujrzała go u swojego boku. Whitehorn ciężko przyswoił do siebie wieść o śmierci jego pierworodnego. Ba, ciężko przyswoił do siebie wieść o tym, że jego ukochana była w ciąży. Złośliwi, którzy coś zauważyli twierdzili, że dzieciątko sobie zasłużyło na śmierć. Było z nieślubnego łoża, owoc zakazanej miłości. Z pozoru go to nie rusza. Wie, że dworzanie nie mają pojęcia, czy jego ukochana była w stanie błogosławionym. Jednak wewnątrz ma ochotę skrzywdzić tych ludzi za to, jakie opowiadają farmazony.
 Pierwszy raz poznał ją sześć lat temu. Ona, zaledwie szesnastoletnia już wtedy miała męża. Gabrijel, starszy od niej o dwie wiosny przydzielony został jej jako strażnik. Nie wiedział wtedy, że to dziwne uczucie w brzuchu było miłością. Fascynowały go jej zimne, błękitne oczy. Jasna skóra naznaczona równie jasnymi tatuażami. A przede wszystkim jej postawa. Wśród arystokracji chłodna i obojętna; profesjonalna. Jednak sam na sam z młodym paniczem Whitehornem pokazywała się zupełnie inna osoba. Zaciekawiona nową, zupełnie inną kulturą nastolatka, która wraz ze swoim strażnikiem wpadała na coraz to dziwniejsze pomysły. Pamiętam, jakby to było dzisiaj. Siedzieliśmy na brzegu morza, jedząc ciastka ukradzione z kuchni. Popijaliśmy to sokiem owocowym, udając, że jest najwyśmienitszym alkoholem. Jej włosy targała morska bryza, a w oczach odbijały się miliony gwiazd. Chyba wtedy.. Chyba wtedy się w niej zakochałem – opowiada młodszej siostrzyczce.  Cztery lata później został wysłany na Nowy Ląd. Zobowiązani traktatem eriwallscy żołnierze i gwardziści wyruszyli na pomoc krajowi skrytemu w amazońskich puszczach. Tam drugi raz spotkał swoją miłość. Skryci przed oczami sprzymierzeńców i wrogów wzajemnie wyznali sobie swoje uczucia, by później walczyć ze sobą ramię w ramię. On, jako złotooki władca powietrza, ona zaś jako Czarna Dama, jak zwykł ją później nazywać. Ciężko przyszło im się rozstać. Wtedy właśnie oddali się sobie po raz pierwszy. Nie tak dawno temu odwiedził Południową Amerykę kolejny raz, mimo wyraźnych zakazów króla i jego Mistrza. Pokazał swój upór i, kryty przez Insomnię, wkradł się na okręt pod osłoną nocy. Sprzyjało mu szczęście – na pokładzie byli jego znajomi, którzy ani myśleli o wydaniu go władcy. Wraz z siódemką strażników przeczesywał lasy, które dobrze znał. Tętno przyspieszało, gdy widział martwe, poskręcane ciała, szukając wśród nich tego jednego. Przybyli za późno, wiedział o tym. Ale ulga przeszyła go na wskroś, gdy nieopodal stolicy państwa dostrzegł postać, która żyła. Ba, trzymała kogoś na rękach! Wtedy był już sam, oddalił się od sprzymierzeńców. Poznał w owej postaci znajomą kobietę, wraz z jego ukochaną. Serce nieomal wyskoczyło mu z piersi, gdy ta przekazała  mu Czarną Damę. Wiotką, bezwładną, zimną i lepką od krwi Czarną Damę. Czuł nieznośną gulę w sercu i pieczenie pod powiekami, gdy z dwójką ocalałych kierował się w stronę oceanu. Złożył ją w kajucie, przygotowanej specjalnie dla niej. Na zmianę z drugą kobietą opiekował się ranną i nieprzytomną. Wtedy właśnie dowiedział się, że wszelkie blizny w dolnej partii jej ciała są spowodowane zażartą walką o małego. O dziedzica wielkiej potęgi, a zarazem syna Białego Ciernia. Po dotarciu na Eriwall z trudem powstrzymywał łzy, gdy drugi raz musiał opuścić swoją ukochaną. Ale wiedział, że jest w dobrych rękach swojej rodziny i opiekunki.
 Dlaczego opisuję jego historię? Być może dlatego, by można było lepiej zrozumieć to, jakimi wartościami kieruje się w życiu. Obwinia się o śmierć pierworodnego. Wie, że gdyby przybył kilka godzin wcześniej, uratowałby zarówno jego, jak i ukochaną. Może i za najwyższą cenę. Oddaje się ciężkim, morderczym wręcz treningom, by zapomnieć o tragicznych wydarzeniach. Dzięki temu opanował prawie do perfekcji władanie mieczem i włócznią.  Ciężej jest z żywiołem. Nie może znaleźć tej cienkiej granicy, po której przekroczeniu natychmiast traci siły. Zwiększa się ona nieco z każdą kolejną próbą. Zmiana postaci także pomaga mu w używaniu mocy – może wtedy zaczerpnąć głębiej ze swojej studni. Acz nieważne, czy jest Fae w pełni, czy tylko w połowie. Kilka godzin po zbyt dużym użyciu traci przytomność. Na godzinę, dobę lub kilka dni. Mówiąc już o postaci.. Pełna postać starej rasy zwiększa zasób mocy, o czym było wspomniane chwilę temu. Wyostrzają się wtedy również jego zmysły, a ciało nabiera zwinności i szybkości. Jednak przebywanie w tej formie sporo go kosztuje, podobnie, jak skorzystanie ze zbyt dużej ilości swojego żywiołu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz